Niełatwo zrobić zdjęcie porobnicy włochatce (Anthophora plumipes). Zrobienie dobrego zdjęcia samcowi w mojej skromnej opinii graniczy z cudem. Przedstawiciele obu płci są szybcy i mogą być płochliwi. W przypadku samicy można liczyć na to, że zatrzyma się na odpowiednio długą chwilę przy kwiecie. Samce nie zbierają jedzenia dla potomstwa, za to patrolują teren w poszukiwaniu partnerek. Latają po stałej trasie od kwiatka do kwiatka, prawie wcale się nie zatrzymując, a jeśli już, to na krótką chwilę, żeby uzupełnić energię nektarem.

Historia zrobienia tej serii zdjęć nie jest niestety zbyt wesoła. Samicy ewidentnie coś dolegało. Siedziała na jednym z licznych podbiałów rosnących na skrawku trawnika, nad którymi kręciło się kilka samców. Nie zachowywała się jak zwykle porobnice (czyli jakby jej się bardzo spieszyło), przemieszczała się tylko na piechotę i to niezbyt prędko. Wyraźnie nie czuła się najlepiej.

Samcom nie przeszkadzało to jednak w zalecaniu się do niej. Podlatywały blisko, zawisały tuż przed nią, a ona oganiała się od nich. Obserwując tę scenę, niemal czuło się jej irytację. Być może kiedyś zdarzyło Wam się, że trzmiel pomachał do Was łapką – mam złą wiadomość, wcale się nie witał, tylko chciał Was odstraszyć. Ten ostrzegawczy gest unoszenia przedniej nogi najwyraźniej istnieje również w mowie ciała porobnic.

Dzięki temu, że scena ta rozgrywała się w jednym miejscu, a samców jak magnes przyciągała nieszczęsna samica, wiedziałam przynajmniej, gdzie kierować i ostrzyć aparat. Tylko dzięki temu udało mi się uchwycić w jednym kadrze trzy porobnice naraz.